piątek, 13 listopada 2020

Rozdział Drugi - Tułaczka

 Po zbyt długim oczekiwaniu wracamy do uniwersum. zapraszam na kolejny rozdział Bez Życia.

    Szedłem przed siebie nie wiedząc dokąd chcę się udać, zostałem pozbawiony wszystkiego włącznie z celem życia. Miałem ochotę stanąć i dać się zabić sztywnym lub komukolwiek innemu, powstrzymywało mnie przed tym to, że mimo wszystko w jakimś stopniu jestem katolikiem, oczywiście utraciłem całą wiarę w cokolwiek, gdy zaczęło się to gówno, ale jednak nie potrafiłem popełnić samobójstwa, nawet jeśli nie tak dawno próbowałem to zrobić na stacji benzynowej, jednak to było w uzasadnionym celu. Drugą kwestią, która nie pozwalała mi zginąć bynajmniej jak na razie, to przekonanie, że człowiek umiera dwa razy. Za pierwszym razem przy swojej śmierci a za drugim, gdy umiera ostatnia osoba, która o nim pamiętała. Nie wiem czy żyje ktokolwiek kto pamięta o mojej rodzinie i przyjaciołach, więc tylko w taki sposób oddam im hołd. 
    Przemieszczałem się bardzo powoli, robiło się coraz zimniej, śnieg nie ustępował, droga do murowańca zajęła mi dwa razy dłużej niż normalnie, ostrożnie stawiałem kroki, cały czas patrząc na boki w celu wykrycia zagrożenia, jeśli jakieś się natrafi mogę sobie nie poradzić, dodatkowo byłem sam, całkiem sam. Nikt nie mógł mnie ostrzec, ani mi pomóc, dlatego nie mogłem pozwolić sobie na walkę z większą grupką przeciwników. 
    Ostatecznie minąłem las idąc cały czas drogą asfaltową i dotarłem do murowańca, było bardzo spokojnie i panowała grobowa cisza. Podejrzewam, że większość szwendaczy ruszyła w pogoń za tymi, którzy zniszczyli obóz, musiałem uważać, nie wiadomo co czai się w okolicznych domach. Chciałem odwiedzić parę domostw w celu znalezienia pożywienia, od wczoraj nic nie jadłem i nie piłem. Po chwili przypomniało mi się o pewnym sklepie oddalonym od głównej ulicy, mieszkańcy wiedzieli, gdzie się znajduje, ale przejezdni, którzy nie przeszukiwali okolicy nie mogli o nim wiedzieć. Wraz z grupą nie odwiedziliśmy tego sklepu wcześniej, chcieliśmy zostawić sobie zabezpieczenie na ciężkie czasy w postaci sklepu znajdującego się blisko naszego zamieszkania, nigdy bym nie pomyślał, że przyda się to w takich okolicznościach. Jak najszybciej udałem się w jego kierunku. 
     Po dotarciu na miejsce, nie miałem powodu do szczęścia, sklep wyglądał na splądrowany, nie spodziewałem się znaleźć w nim cokolwiek przydatnego i zdatnego do zjedzenia, mimo wszystko wszedłem do środka, liczyłem chociaż na czerstwą bułkę i butelkę dobrego alkoholu. 
     Po tych wszystkich wydarzeniach potrzebuje zaszyć się gdzieś na jedną noc i wypić dużą ilość alkoholu w celu zapomnienia o tym syfie chociaż na chwilkę, nie miałem nic lepszego do roboty, dalej nie wiem dokąd się udać w jaką stronę iść, najchętniej znalazł bym i zabił tych, którzy zniszczyli moje życie, jednak sam nie dam rady, potrzebuję pomocy, towarzyszy, ludzi, którzy pomogą mi zaprowadzić sprawiedliwość. 
    Do Bydgoszczy nie ma sensu w ogóle wchodzić, nic prócz śmierci na mnie tam nie czeka, trzeba obrać inny kierunek, stąd gdzie się znajduje mogę udać się w parę miejsc. Toruń, Szubin, Żnin, Inowrocław. Najbliżej znajduję się Szubin jednak nie liczę, że znajdę tam cokolwiek, szczególnie, że odwiedziłem już to miejsca i niezbyt przyjemne wspomnienia mam z tej wyprawy. 
    Żnin znajdował się jakieś dwadzieścia pięć kilometrów za Szubinem, było to kolejne większe miasteczko, jednak by tam dojść musiał bym ominąć wcześniej wspomnianą miejscowość, oczywiście można ominąć wejście do miasteczka jednak pamiętam, że w okolicy była dość pokaźna grupa martwych, więc te miejsca odpadają, został Toruń i Inowrocław. Pierwsze miasto jest dość duże i nie wiadomo co mnie tam czeka, może być równie niebezpieczne co Bydgoszcz, natomiast Inowrocław wielkością przypomina Szubin i Żnin, co prawda jest trochę oddalony od miejsca mojego pobytu, jednak chyba tam skieruję swoje kroki, oczywiście po drodze postaram się znaleźć jakiś środek transportu, jest zbyt zimno i niebezpiecznie by poruszać się pieszo, aczkolwiek nie wiadomo czy drogi są przejezdne. 
    W tych  zamyśleniach przeszukałem sklep a także zaplecze, miałem szczęście, znalazłem dwie butelki wódki, coca cole, jedną konserwę w puszce i stary bochenek chleba. No cóż musi mi to na razie wystarczyć przynajmniej mam to co chciałem. Wychodząc ze sklepu przypomniałem sobie o jeszcze jednym miejscu zupełnie w innym kierunku niż omawiane wcześniej, a mianowicie Koronowo. Miałem tam kiedyś działkę rekreacyjną z rodzicami, idealne miejsce na osiedlenie, mały domek umiejscowiony na poboczu z dala od głównej ulicy, własna studnia, brak tylko prądu, ale to można zawsze obejść, wystarczy agregat, wtedy będzie to miejsce idealne by się osiedlić. Jedynym minusem pozostaje kwestia innych osób, gdy tam się zostanę, ciężko będzie mi znaleźć kogoś do pomocy, mimo wszystko tam będę bezpieczny i tam mogę mieć bazę wypadową do poszukiwań i planowania zemsty.      Wróciłem ponownie na główną ulice, zastanawiając się, dokąd pójść w celu spożycia jedzenia i alkoholu. Spojrzałem na kościół, jednak szybko wybiłem sobie ten pomysł z głowy, w świątyni raczej jest bezpiecznie, ale i tak tam nie pójdę, nie będzie tam nic czym mógłbym się ogrzać. Potrzebuję domu z kominkiem i kocem. Powoli kierowałem swoje kroki w stronę kolejnej znanej małej miejscowości Białych Błót, aż zboczyłem z drogi zauważając w oddali opuszczony zadbany i chyba nie odwiedzany dom. Drzwi wejściowe były nie uszkodzone, więc nikt nie próbował się tam dostać wcześniej to mogła być szansa na bezpieczną noc i skonsumowanie napoju wysoko procentowego.  
    Zbliżyłem się do drzwi nasłuchując czy w środku nie czeka mnie żadna niespodzianka w postaci trupów dawnych właścicieli, lub kogoś żywego wrogo nastawionego. Było cicho, nacisnąłem na klamkę i zdziwiłem się, drzwi były otwarte, ostrożnie wszedłem do środka. Ciemność i pustka tylko tyle zastałem w pierwszym pomieszczeniu, którym był duży korytarz wpadający w salon z aneksem kuchennym. Rozejrzałem się dookoła nie widziałem nic dziwnego, podszedłem do lodówki, gdy ją otworzyłem usta mi się uśmiechnęły było parę puszek jedzenia, dwa słoiki pulpetów w sosie pomidorowym, butelka wody gazowanej i reszta żywności, która już nie była zdatna do jedzenia jak szynki i kiełbasy, ale dzięki tym konserwom będę najedzony, zabrałem się do przeszukiwania szafek, w jednej z nich znalazłem witaminy, tabletki przeciwbólowe i syrop na kaszel, takie rzeczy przydadzą na nadciągającą wielkimi krokami zimę. Nagle usłyszałem hałas dochodzący z dalszej części parterowego domu. Chwyciłem za siekierę, którą zabrałem ze sobą z poprzedniego lokum w którym ukryłem się i koło którego pochowałem ciała, ruszyłem zbadać źródło dźwięku. 
    Podszedłem do pierwszych drzwi jakie napotkałem, żaden dźwięk nie dobiegał ze środka, szybkim ruchem nacisnąłem na klamkę i wpadłem do środka jak się okazało łazienki, było pusto. Czym prędzej udałem się na poszukiwania dalej, gdy doszedłem do kolejnych drzwi, ponownie dobiegł do mnie dźwięk, tym razem był to charakterystyczny jęk sztywnego, mogło być tam więcej przeciwników, musiałem uważać, wyważyłem drzwi z kopa i odskoczyłem do ściany. Nikt mnie nie zaatakował, nikt nie ruszył w moim kierunku. Ostrożnie zajrzałem do środka, już teraz wiedziałem dlaczego dom był otwarty, pusty i dlaczego w lodówce było tyle jedzenia, w sypialni wisiał sztywniak, jak sądzę właściciel. Zapewne nie potrafił poradzić sobie z nową rzeczywistością lub ze stratą kogoś bliskiego i się powiesił. 
    Postanowiłem zakończyć cierpienia tego biedaka, ponadto nie mógł bym spać z myślą o tym, że za drzwiami znajduje się wisielec. Szybkim ruchem siekiery przeciąłem sznur tak, że zombie spadł na ziemię, nim cokolwiek zrobił szybkim ruchem zakończyłem jego marny żywot. Przeszedłem na tyły domu, gdzie było pomieszczenie gospodarcze w celu znalezienia opału do kominka, który znajdował się w salonie. Nie musiałem szukać długo na całe szczęście było jeszcze troszkę drewna, na noc powinno wystarczyć. Wróciłem do kuchni i salonu w celu spożycia posiłku. Rozpaliłem w piecu i usiadłem na kanapie konsumując posiłek i nalewając pierwszego kieliszka wódki. 
    Noc będzie długa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz