Wjechaliśmy do Bydgoszczy,
zatrzymaliśmy się przy stacji benzynowej na, której zostaliśmy
zaatakowani w misji ocalenia Mikuna, obeszliśmy dookoła stację w
poszukiwaniu jakichkolwiek śladów zbiegłej towarzyszki, między
prawdą a bogiem błądziliśmy na oślep, żaden z Nas nie był
wyspecjalizowanym tropicielem, ale trzeba próbować, miasto jest
ogromne nie wiemy w jakim stopniu znała je Judyta więc nie mogliśmy
niczego przegapić. Następnie ruszyliśmy do budynku, w którym
byliśmy przetrzymywani i skąd wyciągnął Nas Sławek.
Postanowiliśmy zrobić sobie dziesięć minut przerwy na odpoczynek,
zjedzenie czegoś i napicie się.
Po jedzeniu wszyscy zapaliliśmy
papierosa, cała stacja nie została opróżniona udało się znaleźć
dwie paczki fajek dzięki czemu mogliśmy chwilę się zrelaksować,
nawet Miłosz, który nie palił wziął fajkę.
- A ty palisz? - spytał Krystian.
- Kiedyś paliłem, później rzuciłem,
ale w związku z sytuacją jaka nastała i tym pojebanym światem
ciężko nie wrócić do nałogu.
- Obyśmy znaleźli Twoją dziewczynę
dość szybko, nie chcę spędzić w tym umarłym mieście zbyt dużo
czasu. - odparłem.
- Arek dalej jesteś zły na mnie? Nie
wiem jak Ciebie przekonać o tym, że nie miałem pojęcia co
kombinuje Judyta, między nami popsuło się od jakiegoś czasu co
powinieneś zauważyć. Ja się z Wami zżyłem, za każdym razem
starałem się we wszystkim pomagać by zapracować na zaufanie i
pobyt w naszym obozie, jeśli dalej mogę nazywać obóz swoim.
- Tak zauważyłem, ale dalej ciężko
mi uwierzyć, że nic Tobie nie powiedziała, praktycznie tylko z
Tobą rozmawiała ze mną zamieniła parę słów, dodatkowo nic nie
robiła, tylko ze względu na Ciebie tolerowałem jej zachowanie, a
mimo zaufania, zagwarantowania spokojnego i bezpiecznego miejsca
zrobiła coś takiego.
- Wiem, i jest mi wstyd za nią,
podróżowaliśmy razem. Uwierz mi od pewnego czasu i ze mną ledwo
gadała, zamknęła się w sobie kompletnie, nie mam pojęcia
dlaczego to zrobiła i uwierz, gdy tylko uda nam się ją złapać to
jeśli będziesz chciał własnoręcznie ją zabiję.
- Łatwo przeszło Ci to przez gardło,
ciekawe czy Nas tak samo szybko i bez wahania byś zabił – wtrącił
się Mikun.
- Ja próbuje tylko przeżyć,
zaufaliście mi i jestem Wam za to wdzięczny, prędzej oddał bym
życie, żeby pomóc i spłacić swój dług niż zrobił bym coś
komuś z Was, nie wiem jak jeszcze mogę udowodnić swoją lojalność.
- Arek, Mikun trochę zaufania, wiem
ciężko po tym co doświadczyliśmy zaufać komukolwiek , ale Miłosz
faktycznie za każdym razem dawał z siebie wszystko, ponadto to on
bez wahania cofnął się po Ciebie Arek i Patryjcę, gdy byliśmy w
Szubinie, ja mu ufam jest spoko gościem. - poparł Miłosza Krystian.
- Dziękuję Krystian.
- Nie ma sprawy.
- Dobra, koniec tej gadki, zobaczymy co
dalej wyniknie, mimo ograniczonego obecnie mojego zaufania w Twoją
stronę, dalej jesteś jednym z Nas i dalej możesz nazywać Nasz
obóz swoim. - mówiąc to wstałem, pokazując towarzyszą, że za
dużo czasu straciliśmy na gadanie i czas ruszać w drogę.
Powróciliśmy do samochodu, czas
zagłębiać się dalej. Jechaliśmy dalej po około dwóch
kilometrach Miłosz kazał zatrzymać samochód , coś zauważył. W
okolicy znajdowała się castorama i real, dwa duże sklepy.
- Co jest Miłosz, czemu Nas
zatrzymałeś?
- Samochód.
- Co?
- Samochód, identyczny do tego którym
odjechała.
Poszliśmy to sprawdzić, samochód
stał rozbity o inne auto, był pusty w bagażniku nie było
czegokolwiek, możliwe, że jadąc szybko i brawurowo nie zauważyła
czegoś na drodze i przywaliła, jeśli tak było to nie mogła uciec
daleko, musimy sprawdzić okolicę. Rozdzieliliśmy się ponownie na
dwie grupy tym razem ja poszedłem z Miłoszem.
- Dziwne. - powiedział.
- Co takiego?
- No Bydgoszcz to nie małe miasto a jak
na razie nie spotkaliśmy zbyt dużo martwiaków.
- Możliwe, że w tym mieście znajduję
się jakaś większa grupa ocalałych, nigdy nic nie wiadomo, ale też
możliwe, że są skupione w innym miejscu.
- W innym miejscu?
- Sam powiedziałeś, że jest to duże
miasto a my , można powiedzieć jesteśmy dopiero na jego początku,
zombie mogą być gdziekolwiek indziej, dlatego miałem nadzieję, że
znajdziemy Judytę na Białych. Tutaj musimy strasznie uważać.
- Dokąd zmierzamy?
- Sprawdzimy te budynki tutaj
pomieszczenie po pomieszczeniu, miejmy nadzieję na znalezienie tej
suki.
Weszliśmy do pierwszego budynku,
zaglądaliśmy do każdego pomieszczenia, wszędzie wiało pustką,
nie kazałem nawet sprawdzać szafek w poszukiwaniu jedzenia czy
innych przydatnych rzeczy, po prostu nie mieliśmy na to czasu, w
innych okolicznościach podejrzewam, że znaleźlibyśmy tutaj wiele
użytecznych rzeczy, jak na razie dalej nie spotkaliśmy nikogo, ani
żywego ani umarłego.
Kolejny budynek, wielkości
poprzedniego, cztery piętra, na każdym piętrze znajdowały się
trzy mieszkania. Weszliśmy do pierwszego, było ciemno od razu
zauważyliśmy, że dawno tutaj nikogo nie było,już mieliśmy
wychodzić, gdy usłyszeliśmy jęk. Wymieniliśmy spojrzenia i
postanowiliśmy sprawdzić źródło hałasu. Zastaliśmy jednego
sztywnego, była to starsza kobieta. Nie miała połowy klatki
piersiowej i brzucha, wszystkie wnętrzności można było dostrzec
gołym okiem, nie stanowiła zagrożenia ze względu siedzenia na
wózku inwalidzkim, nie miała szansy na ucieczkę. Po zobaczeniu Nas
od razu spróbowała ruszyć w naszą stronę, nie trudno domyślić
się z jakim skutkiem, wychyliła się i spadła z wózka na podłogę,
przykro patrzyło się na tą scenę, gdy powoli czołgała się w
naszą stronę. Postanowiliśmy się zlitować nad biedną staruszką
i szybko zakończyliśmy jej cierpienie. Wyszliśmy z tego
pomieszczenia kierując swoje kroki do kolejnych drzwi.
Zwiedziliśmy tak każde kolejne
pomieszczenia trafiając na jeszcze czterech martwych, nie stanowili
problemu w wykończeniu ich, wychodząc z budynku i kierując się w
stronę kolejnego pomyślałem o jednej rzeczy, której nie
sprawdziliśmy przy rozbitym samochodzie, a mianowicie nie spojrzałem
na rejestracje auta, co do liczb miałem bardzo dobrą pamięć i
wiedziałem jaką rejestrację miało auto, którym uciekła Judyta.
- Kurwa, wracamy.
- Co? Jak to, co się stało?
- Rejestracja, nie spojrzałem na
rejestracje w tym pośpiechu, może się okazać, że szukamy na
marne bo to nie ten samochód.
- Szlag, nikt o tym nie pomyślał,
szybko sprawdźmy to.
Dobiegliśmy do wraku pojazdu,
dostrzegłem to czego się obawiałem, auto posiadało zupełnie inną
rejestracje, to nie był ten samochód. Szybko idziemy po Krystiana i
Mikuna, ruszamy dalej, nie potrzebnie tracimy tutaj czas.
Dwadzieścia minut później
odnaleźliśmy towarzyszy i powiedzieliśmy im o błędzie jaki
popełniliśmy, nikt nie miał do nikogo pretensji, w sumie nikt nie
pomyślał o sprawdzeniu rejestracji , gdy tylko zauważyliśmy auto
zajęliśmy się poszukiwaniami, a dobrze wszystkiego nie
sprawdziliśmy. Za dużo błędów popełniamy, musimy być bardziej
uważni.
Szybko cofnęliśmy się do pojazdu by
ruszyć w dalszą drogę. Zagłębialiśmy się coraz bardziej w
centrum miasta, robiło się coraz bardziej niebezpiecznie,
widzieliśmy w oddali zombie, wiedzieliśmy, że im dalej w las tym
może być gorzej, zapewne centrum jest zalane sztywnymi.
Rozglądając się na boki tym razem
ja kazałem się zatrzymać, dojrzałem auto. Podjechaliśmy bliżej
i tym razem nie było mowy o pomyłce, to był samochód, którym
Judyta uciekła. Wysiedliśmy by jak najszybciej obadać sytuację.
Wjechała w słup na środku drogi,
mimo wszystko, miała na tyle czasu by opróżnić cały bagażnik ze
wszystkich zapasów, albo znalazła inny środek transportu, albo
schowała się gdzieś w pobliżu licząc na to, że jej nie odnajdziemy. Jestem
ciekaw czy w ogóle spodziewa się pościgu z naszej strony.
- Co dalej? Znaleźliśmy auto, jesteśmy
pewni, że nim się poruszała, no ale jednak opróżniła wszystko,
nie wiemy czy jest gdzieś tu czy uciekła dalej. - Krystian pomyślał
tak samo jak ja.
- Też nie wiem co robić – spojrzał
Miłosz.
- Ruszmy dalej – rzucił Mikun.
- A co jeśli gdzieś tu jest i nas
obserwuję. - odpowiedział Miłosz
- Musimy coś zdecydować – mówiąc
to Mikun spojrzał na mnie.
- Proponuję byśmy się troszkę tutaj
rozejrzeli, jeśli nic nie znajdziemy wyruszymy dalej, przede
wszystkim zejdźmy z widoku schowajmy się gdzieś, jeśli Judyta
tutaj jest i nas obserwuje, niech chociaż nie wie gdzie się
znajdujemy.
Czas na znalezienie jej i wymierzenie
sprawiedliwości, rozbiegliśmy się w dwie strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz