Kolejny rozdział i ponownie bohaterowie ruszają w drogę, tym razem w większym gronie. Jak będą wyglądały zwiady, jak wyglądają najbliższe miasta, dowiecie się w dzisiejszym rozdziale.
Każdy czas wolny jaki miałem poza
patrolowaniem okolicy domu i pomiędzy wartami przeznaczałem dla
swojej córki i żony. Tosia strasznie marudziła na brak
jakiegokolwiek wyjścia, wyjazdu gdziekolwiek. Niestety nie mogliśmy
jej nigdzie zabierać ryzyko jest zbyt wielkie, dlatego każdy
zapewniał jej jakąś rozrywkę a w ostatnich dniach ja poświęcałem
jej jak najwięcej czasu ze względu na planowany wyjazd.
Nadszedł czas wyruszenia na zwiady,
minęły prawie trzy tygodnie od czasu, gdy wróciliśmy z misji
ratunkowej, od tej pory zbytnio nie opuszczaliśmy bezpiecznego
schronienia poza wypadem do Łochowa i na stacje, gdzie po drodze
spotkaliśmy Milosza i Judytę. Nie wróżyło to najlepiej dla
ekipy, zbyt duże rozluźnienie w tych czasach nie było na miejscu.
Zaprzestanie bycia czujnym w świecie opanowanym przez zombie to
najgorsze co można zrobić.
Chciałem wyruszyć na Bydgoszcz i
zobaczyć jak wygląda sytuacja w największym mieście w
województwie, Mikun zgadzał się co do moich planów, niestety
reszta nie. Pozostali uważali, że lepiej jeszcze nie pakować się
z powrotem na tak głęboką wodę i zasugerowali sprawdzenie
mniejszych miejscowości oddalonych w przeciwną stronę od miasta.
Nie mogę powiedzieć, że racji nie
mieli, w tamtą stronę się nie zapuszczaliśmy a też jest co
sprawdzić. Kawałek od Nas znajdowała się mieścina o nazwie
Zamość, kawałek za nią Rynarzewo i jeszcze dalej większe
miasteczko Szubin. Możliwe, że znajdziemy tam dość dużo zapasów
przy małej ilości żywych trupów lub ludzi wrogo nastawionych.
Każdy czekał na moją decyzję, gdzie jedziemy i kto wyjedzie wraz
ze mną na wyprawę.
Karolinie nie pasowało to, że znowu
wyruszam, mówiła, że tym razem ja mogę zostać a kto inny jechać,
ale skoro wybrali mnie na lidera naszej małej społeczności czułem
się odpowiedzialny i wolałem jechać na każdą wyprawę zabierając
ze sobą towarzyszy. Siedziałem tak zamyślony na dachu naszego domu
obserwując las, w tym momencie pojawił się Mikun.
- Przemyślałeś dokąd jedziemy i z
kim?
- Dokąd jedziemy? Czyli widzę, że nie
chcesz zostać w domu i wolisz jechać.
- Ktoś musi ubezpieczać Twoje tyły,
jak spotkamy kogoś żywego możesz podjąć złą decyzję, która
będzie Nas kosztować.
- Dalej chcesz rozdrapywać stare rany?
Myślałem, że mamy to za sobą.
- Bo mamy, między nami jest dobrze, po
prostu jesteś typem bardziej bohatera i każdemu proponujesz
schronienie a niestety trzeba uważać na ludzi.
- Wiem, wiem, ale widzisz dobrą decyzję
podjąłem odnośnie Judyty i Miłosza.
- No trzeba przyznać, Miłosz wpasował
się, gorzej z jego koleżanką
- Słyszałeś z opowiadań co widziała,
mimo to troszkę się otworzyła
- Zobaczymy jak będzie dalej. Wracając
do rzeczy ważnych, wiesz co robimy?
- Tak, zbierz wszystkich, za pięć
minut do Was zejdę.
Po tych słowach zostałem sam. Kurwa
mam pięć minut na zastanowienie kogo zabrać i gdzie wyruszyć,
myśl Arek, myśl. Parę chwil później stanąłem naprzeciwko
wszystkich i przejechałem po każdym wzrokiem, czekali cierpliwie na
to co powiem.
- Wyruszymy w kierunku Szubin, Bydgoszcz
może zaczekać a w tamtą stronę nie zapuszczaliśmy się jeszcze
i warto sprawdzić inne rejon. Wraz ze mną wyruszy Mikun, Miłosz i
Krystian.
- Chwila a co z nami – spytała
Karolina – ponownie na wyprawę jadą sami faceci wiem, że chcecie
zapewnić nam bezpieczeństwo, ale bez przesady tym razem nie zostanę
w domu.
- Karolina ma rację – Patrycja
również nie chciała zostawać.
- Hej Pati nie pozwolę Ci jechać, gdy
ja zostaje – odezwał się Sławek.
Kurwa zmierzało to w stronę ogólnej
kłótni, jedna osoba nie chciała by druga jechała, inna nie
chciała zostać podczas gdy ta pojedzie.
- Uspokójcie się – krzyknąłem –
Mikun zostaniesz – spojrzałem na brata – Miłosz, Krystian,
Karolina, Patrycja jedziecie ze mną i nie chcę słyszeć już
żadnych kłótni, ani sprzeciwu. Za dziesięć minut wyruszamy,
przygotujcie się, weźcie broń, picie i mały zapas pożywienia.
Odwróciłem się plecami i odszedłem
zostawiając wszystkich, za mną podążył Mikun i Graja.
- Dlaczego zabierasz Patrycje – spytał
ten drugi.
- Spokojnie, będę miał na nią oko,
nic jej nie będzie. Ponadto widziałeś jaka kłótnia zaczynała
się tworzyć, przynajmniej Ty bądź spokojny.
- No niech będzie, że Ci zaufam.
- A mnie czemu odwołałeś, mogłeś
zostawić Krystiana lub Miłosza – dorzucił swoje Mikun.
- Krystian nie miał zbytnio udziału w
jakiejkolwiek akcji, tym bardziej Miłosz, który musi zapracować na
bycie tutaj.
Uciąłem całą rozmowę zostawiając
obu przyjaciół. Poszedłem się ubrać i przygotować. Założyłem
jeansy, koszulkę i grubą bluzę z kapturem, na zewnątrz robiło
się coraz zimniej lepiej nie zachorować, bo to stworzy kolejny
problem. Zabrałem ze sobą pistolet, metalowy pręt, który wykonał
Marcin, jak byłem jeszcze w pracy. Swoją drogą zastanawiam się
czy ktokolwiek ze znajomych z roboty jeszcze żyje, zapewne nie
będzie dane mi się tego dowiedzieć.
Wyszedłem na dwór, stały tam
wyznaczone przeze mnie osoby przy jednym z trzech samochodów, które
obecnie posiadaliśmy. Karolina ubrana była w niebieskie jeansy i
jedną ze swoich kurtek na zimniejsze dni o kolorze czarnym, w rękach
trzymając siekierę. Teraz siekier mieliśmy pod dostatkiem, dzięki
przeszukaniu okolicznych działek. Krystian ubrany w dresy i bluzę
z siekierą w ręku i dwoma nożami za pasem aż rwał się do akcji,
strasznie narwany jet mój szwagier, czasem to dobrze, ale też będę
zapewne musiał go stopować, mam nadzieje, że nie będzie stwarzał
problemów. Ostatni stał Miłosz, miał na sobie spodnie w moro i
ciepłą brązową kurtkę trzymając tylko dwa noże.
Usiedliśmy razem w renault lagunie,
samochód ten należał do Patrycji. Dziewczyny wraz z Krystianem
ulokowali się z tyłu, ja usiadłem na miejscu pasażera z przodu,
pokazując Miloszowi, że będzie kierowcą.
- No dobra to jak jedziemy, nie znam tej
okolicy i dziwię się, że mam być kierowcą.
- My Ciebie poprowadzimy, ze względu na
to, że znamy te rejony lepiej jak Ty poprowadzisz a my będziemy
doglądać okolicy.
Do Zamościa jedzie się od Białych
Błót trasą w stronę Poznania czyli drogą, która była
zablokowana przez masę aut i zombie, kiedy ostatni raz ją
widziałem. Całe szczęście znamy boczne leśne drogi dzięki
którym wyjedziemy w samym miejscu docelowym. Spokojnie popędziliśmy
w drogę, nakierowując naszego kierowcę. Sama miejscowość była
pusta, wymarłe miasteczko tak jak by ludzie w jednym momencie
zniknęli, nawet nie było widać śladu zombie. Przejechaliśmy
przez wioskę bez zatrzymywania się i wjechaliśmy do Rynarzewa.
Zatrzymaliśmy auto blisko sklepu spożywczego mimo że jest to misja
zwiadowcza nie zaszkodzi uzupełnić zapasów i się trochę
rozejrzeć.
Dziewczyny wraz z Miłoszem udały się
do środka sklepu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, o ile coś
znajdą, ja natomiast wziąłem Krystiana na małe zwiady po okolicy,
było prawie równie pusto co w przypadku poprzedniej lokacji, prawie
bo napotkaliśmy na swojej drodze pięciu sztywnych.
Krystian, gdy tylko ich zauważył od
razu rzucił się na nich nie zważając na nic dookoła, nie
zdążyłem nawet kiwnąć palcem a trójka przemienionych mężczyzn
i dwie kobiety padli bez życia.
- Krystian ja rozumiem wszystko, rwiesz
się do działania i zadowolony jesteś z tego powodu, że w końcu i
Ty wyruszyłeś na wyprawę, ale nie ryzykuj aż tak, teraz ładnie
wykończyłeś te trupy, tylko co by było, gdyby z boku wyskoczył
kolejny jeden albo i więcej. Mógłbyś nie mieć szans na wygraną.
- Szwagier daj spokój poradziłem sobie
bez problemu nie widać więcej trupów, nie ma co dramatyzować.
- Ta pewność może Cię kiedyś
zgubić, obym się mylił.
- Arek mamy Ciebie, ponadto byłeś
teraz blisko mnie, gdyby jakiś trup niespodziewanie wyskoczył wiem,
że uratował byś mnie.
- Wracajmy do reszty, raczej nic więcej
tu nie znajdziemy.
- To, gdzie teraz się wybierzemy?
Wracamy do domu?
- Nie, jedziemy do Szubina, tylko tam
trzeba będzie uważać, jest to większe miasteczko i nie wiadomo co
Nas czeka, więc proszę nie szalej tak i nie wyrywaj od razu do
akcji.
- Dobra, dobra nie panikuj.
Podchodząc pod sklep, dostrzegliśmy
trójkę zombie leżących na ziemi, po wymienieniu spojrzeń szybko
podbiegliśmy w stronę samochodu i sklepu. Przed oczami rysowała mi
się wizja poległych przyjaciół i żony.
- Gdzie się tak śpieszycie? - to był głos mojej żony, spojrzałem
na nią a ta z szyderczym uśmiechem siedziała na ziemi oparta o
drzwi samochodu.
- Nic Ci nie jest? Zombie na ziemi, co
się stało – ciężko mi było ułożyć spójne zdanie.
- O wróciliście – odezwał się
wychodzący ze sklepu Miłosz z średniej wielkości kartonem w
rękach – Twoja żona to twarda sztuka Arek. Te zombie zebrały się
przy sklepie zapewne zwabione hałasem a ona bez problemu je
załatwiła.
Karolina słuchając tych komplementów
tylko się uśmiechnęła. Musze opanować troszkę swoje paranoje i
stres bo sam siebie wykończę przez to zamartwianie. Trzeba uwierzyć
w towarzyszy, nie mogę wszystkiego robić sam bo w końcu oszaleje.
- Co tam macie? – zapytałem wskazując
na karton.
- Parę puszkowanej żywności,
butelkowanej wody, bandaży i tabletek przeciw bólowych –
powiedziała Patrycja, która jako ostatnia wynużyła się z
ciemności sklepowej.
- Dobra to pakujcie się do auta ruszamy
dalej w drogę – nakazałem i kierując ostatnie słowa do Karoliny
– dobrze się spisałaś – wsiadłem do samochodu.
- Gdzie mam jechać teraz? - zapytał
Miłosz.
- Jedź prosto za parę kilometrów
dotrzemy do Szubina czyli celu naszej podróży.
Cześć! Z góry przepraszam za spam pod postem, ale może akurat zerkniesz na bloga. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na bloga graficznego Sidereum Graphics. Oferujemy dobrze wykonane szablony, nagłówki oraz inne prace graficzne, w które wkładamy dużo pracy, aby spełniły oczekiwania każdego.
Oprócz tego organizujemy posty tematyczne, których tematy są wybierane przez czytelników bloga.
Możesz również sam spróbować swoich sił w tworzeniu szablonów, ponieważ nabór jest otwarty!
Pozdrawiam!
Netka
Sidereum Graphics
Planujesz skrzyżować losy swoich postaci z tymi od Bobra? Bydgoszcz a Toruń to w końcu rzut beretem. :P
OdpowiedzUsuńTak, jak i Bobru mamy plan, zobaczymy na ile on wypali :)
OdpowiedzUsuń