No to mamy kolejny rozdział przed ostatni rozdział kończący pierwszą fazę Bez Życia.
Można powiedzieć że Tom 1a zostanie skończony.
Po następnym rozdziale nastąpi mały przeskok czasowy.
Po następnym rozdziale nastąpi mały przeskok czasowy.
Wracaliśmy do naszego kolegi w
ponurych nastrojach, nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem.
Mikun obwiniał mnie za ucieczkę młodego, a także za bycie słabym
i mało stanowczym. Ja z kolei obwiniałem go za próbę zabicia
naszego oprawcy, to że świat najprawdopodobniej stanął w ruinach,
nie oznacza że my musimy tak szybko się dostosowywać i zabijać
każdego napotkanego wrogo nastawionego człowieka. Przecież każdy
jest trochę wystraszony zaistniałą sytuacją i reaguje różnie.
- Nie możemy pozwolić sobie na akty
bestialstwa – nie wytrzymałem, musiałem powiedzieć co myślę.
- Akty bestialstwa? Czy Ty siebie
słyszysz Arecki? - oburzony przyjaciel odwrócił się do mnie. -
zostaliśmy zaatakowani, Ty zostałeś uderzony ostro w głowę, na
mnie się rzucił, myślisz, że co, chciał z nami pogadać albo
wypić herbatkę? Po prostu chciał nas zabić i zabrać to co przy
sobie mamy, a Ty pozwoliłeś mu uciec.
- Może i nas zaatakował, nie oznacza
że byśmy zginęli, każdy reaguję inaczej, widziałeś był młody,
zapewne przestraszony, nas jest trzech obecnie i inni w domu,
a on sam, jak ty byś zareagował, gdybyś zobaczył dwójkę ludzi
idących w mieście opanowanym przez zombie?
- Arek, to że dałeś mu uciec, może
się odbić na naszej przyszłości. Nie pamiętasz ile razy
gadaliśmy o różnych wersjach apokalipsy ludzkości? Zawsze sobie
powtarzaliśmy, trzeba być silnym, każdy kto nie jest z nami jest
potencjalnym wrogiem, zapomniałeś?
- To były tylko rozmowy, gdybanie,
teraz mamy to w rzeczywistości, musimy podejmować racjonalne
decyzję, uciekł to prawda, co innego byś mówił gdyby nie uciekł
a dołączył do Nas i pomógł. Pamiętaj zabić na pewno zdążymy
nie jedną osobę, jeśli szybciej nie umrzemy, ale ocalić innego
człowieka będzie coraz trudniej. Ty masz swoje zdanie, ja swoje. Możemy się nie kłócić? Siedzimy po uszy w gównie razem i jeśli
coś teraz nas poróżni to możemy nie wyjść z tego cali.
- Dobra już przestań, damy radę, daj
mi trochę ochłonąć, może mi przejdzie złość na Ciebie.
Po tej wymianie zdań czułem, że w
jakimś stopniu przekonałem brata trochę do swoich racji, co prawda
nie mogę powiedzieć, że i on jej nie ma. Kiedyś na pewno trafimy
na ludzi z którymi będziemy musieli się zmierzyć i wtedy ktoś zginie, albo my albo oni , z tym że jeszcze nie teraz.
Wróciliśmy po Sławka, od razu
zauważył nasze miny i spytał czy wszystko w porządku,
odpowiedzieliśmy że tak, ucięliśmy temat nim się zaczął, oboje
byliśmy zmęczeni debatowaniem, który z nas ma większą racje.
Czas ruszać w drogę, przemierzaliśmy
trasę którą pokonałem z Mikunem poprzednio, gdy minęliśmy
miejsce, gdzie stoczyliśmy bitwę wymieniliśmy tylko ze sobą
spojrzenia. Poruszamy się coraz to wolniej, Graja raz po raz zaczyna
narzekać bardziej na nogę, przeszliśmy na pieszo dość dużo
kilometrów, więc się nie dziwie, sam odczuwam zmęczenie i brak
samochodu za którym notorycznie się rozglądamy.
Jakieś sto metrów
i dojdziemy do ulicy pięknej, stamtąd kawałek do wydostania się z
miasta. Przed tym zdecydowaliśmy zrobić mały postój w sklepie
właśnie mijanym przez Nas. Niestety po wejściu zastaliśmy puste
półki, Sławek usiadł na ziemię a nasza dwójka zaczęła
przeszukiwać sklep. Po dziesięciu minutach siedzieliśmy z czterema
starymi bułkami i litrem wody, dobre i to. W tych okolicznościach
nie ma co narzekać, ważne żeby chociaż trochę napełnić
żołądek. Spędziliśmy jeszcze około dwudziestu minut na
wypoczynku, nie było w sklepie nic co by mogło pomóc naszemu
towarzyszowi w lepszym przemieszczaniu się, mimo wolnego tempa
trzeba iść dalej, gdy zostaniemy na dłużej i się zasiedzimy
będzie gorzej, już teraz zegarek pokazywał godzinę czternastą, nie dobrze.
Za jakiś czas dotarliśmy na
główną ulice, która prowadziła do wyjścia z miasta, ujrzeliśmy
przed nami stację benzynową. Kazaliśmy naszemu kulejącemu koledze
schować się i obserwować okolicę, po spotkaniu ocalałego lepiej,
żeby ktoś doglądał czy nie zbliża się jakiekolwiek zagrożenie.
Drzwi na stacji stanęły otworem,
powoli zerknęliśmy do środka, pusto kolejny raz, ponownie nie
znaleźliśmy nic potrzebnego. Na zewnątrz zresztą było podobnie,
brak jakiegokolwiek samochodu, jak by wszyscy zniknęli. Nerwowi
zebraliśmy się by wrócić po swojego kolegę i iść dalej pieszo.
Moje nerwy były na wyczerpaniu, przebyliśmy tyle drogi pieszo i
dalej tkwiliśmy w tym umarłym mieście bez samochodu. Rozmyślania przerwał krzyk Mikuna. Wykrzyczał uważaj, dalej była
już tylko ciemność, padłem nie przytomny na ziemie.
XXXXXXXXXX
- Czemu ich jeszcze nie zabiliśmy nam
chuj nam oni? – usłyszałem głos.
- Młody mówił, że usłyszał jak
gadali o swoim obozie – kolejny głos – dowiemy się gdzie on
jest i wtedy będziesz mógł zadowolić swoją żądzę mordu i
zrobić z nimi cokolwiek Ci do głowy przyjdzie.
- Nie mogę się doczekać tej chwili
jak się obudzą, a ty młody? W końcu dali Ci uciec i teraz
przypłacą to życiem.
- Jeden z tych głupków prawie mnie
zabił, ten drugi go powstrzymał – odezwał się trzeci głos.
- To pozwolę zadecydować, którego
pierwszego mam zabić, niech się tylko obudzą.
Po tej krótkiej wymianie zdań moich
oprawców otworzyłem oczy, i rozejrzałem się na boki.
Znajdowaliśmy się w jakimś pomieszczeniu, oboje przywiązani do krzeseł. Ujrzałem swoich porywaczy. Pierwszy wysoki i chudy, nie za dobrze zbudowany, drugi był stosunkowo niski, ale dobrze zbudowany idealne przeciwieństwa, dodatkowo niski miał tatuaż przy oczach taki jak więźniowie. Zapewne przed apokalipsą trochę posiedział w zamknięciu. Trzeci napastnik był mi znany. To był ten młody koleś, który zaatakował mnie i Mikuna wcześniej, a którego ja chciałem oszczędzić i zabrać ze sobą, kurwa Mikun miał racje.
Znajdowaliśmy się w jakimś pomieszczeniu, oboje przywiązani do krzeseł. Ujrzałem swoich porywaczy. Pierwszy wysoki i chudy, nie za dobrze zbudowany, drugi był stosunkowo niski, ale dobrze zbudowany idealne przeciwieństwa, dodatkowo niski miał tatuaż przy oczach taki jak więźniowie. Zapewne przed apokalipsą trochę posiedział w zamknięciu. Trzeci napastnik był mi znany. To był ten młody koleś, który zaatakował mnie i Mikuna wcześniej, a którego ja chciałem oszczędzić i zabrać ze sobą, kurwa Mikun miał racje.
- O zobaczcie, jedna z rybek się
obudziła – odezwał się niski koleś, skojarzyłem jego głos z
tym, który niecierpliwił się i chciał jak najszybciej nas zabić.
- Gdzie jesteśmy, czego chcecie? -
zapytałem,.
- Nie bądź taki porywczy chłopaczku –
odezwał się wysoki – to my tutaj zadajemy pytania. Słyszałem że
macie obóz, gdzie on się znajduje? Ilu Was tam jest?
- Nic wam nie powiem, jest Nas tam wielu
i jeśli za jakiś czas nie wrócimy wyruszą na poszukiwania, wiedzą
dokładnie w jakie rejony się wybraliśmy także ostatecznie dotrą
i tutaj. Współpracujcie a darujemy Wam życie. - starałem się
wymawiać zdecydowanie swoje kłamstwo.
- Hahahaha – dobrze zbudowany zaczął
się śmiać – myślisz że się wystraszymy takimi słowami, niech
przyjdą, każdego wybijemy. Patrząc na wasze wyposażenie
podejrzewam że nie macie zbyt dużo broni. Wystrzelamy Was
wszystkich jak kaczki. - skierował mój wzrok na swój i chudego
towarzysza pistolet.
Najmłodszy z grupy w ogóle się nie
odzywał, raczej nie miał o czym decydować i trzymał się tej
dwójki tylko i wyłącznie dlatego że zapewniali mu bezpieczeństwo.
- A więc dupku, gadaj gdzie macie obóz,
albo twój kolega nie otworzy oczu – wycelował broń w Mikuna.
- Dlaczego to robicie? Co to wam da?
- Przetrwanie chłopaczku, silniejsi przetrwają, taka jest teraz nowa rzeczywistość tego świata, a więc gadaj.
- Dlaczego to robicie? Co to wam da?
- Przetrwanie chłopaczku, silniejsi przetrwają, taka jest teraz nowa rzeczywistość tego świata, a więc gadaj.
- Nic Ci kurwa nie powiem, a jak go
zabijesz to tym bardziej niczego się nie dowiesz.
- Zobaczymy.
Niski chciał pociągnąć za spust,
gdy młody mu przerwał.
- Mamy towarzystwo, i to nie małe –
pokazał.
- Co jakie towarzystwo? – chudy wstał
z miejsca i podbiegł do okna.
- E o czym wy gadacie, co się dzieje –
niski dopytywał.
- Zombie, od chuja zombie właśnie
zaczęło napierać na drzwi i okna - młody spanikowanym głosem
krzyknął – nie damy rady uciec.
W tym całym hałasie Mikun zdążył
się obudzić i zorientować w sytuacji.
- Ludzie – zawołałem ich – jeśli
chcecie przeżyć odwiążcie Nas i dajcie nam naszą broń. Jeśli
połączymy siły to uda nam się odeprzeć truposzy i wtedy
rozejdziemy się we własne strony i zapomnimy o całej tej sytuacji.
Oprawcy popatrzyli na siebie, widać
było że zastanawiają się nad moją propozycją, mieli coraz mniej
czasu drzwi powoli zaczynały pękać, na nasze szczęście nie mieli
zbytnio wyboru. Chudy podszedł i nas rozwiązał podając mi łom a
Mikunowi siekierę. W samą porę poszli po rozum do głowy, drzwi
nie wytrzymały.
Stanęliśmy wszyscy w linii, każdy martwiak który się zbliżał padał trupem, nasi nowi sojusznicy, nie używali pistoletów, zapewne oszczędzali naboje. Ponadto nie potrzebowali ich widać że są zaprawieni w boju, byli by porządnym wzmocnieniem naszych szeregów, no ale nie mogę na to pozwolić ten niski stanowi zbyt duże zagrożenie.
Musiałem wymyślić jakiś plan, w razie gdyby jednak po uporaniu się ze sztywnymi nasi napastnicy dalej zamierzali Nas wykończyć. Szwendaczy było coraz mniej, już miałem czarne myśli, gdy do pokoju wbiegł ostatni cały we krwi trup, bynajmniej tak nam się wydawało. Szybki martwiak zdążył dobiec do chudego i go przewrócić, widząc go z bliska wiedzieliśmy z Mikunem co mamy robić. Nim niski i młody zareagowali, zostali powaleni przez naszą dwójkę. Uderzyłem młodego paręnaście razy w twarz, po czym wstałem i pomogłem Mikunowi, który mierzył się z lepiej zbudowanym od siebie przeciwnikiem. Z dużą siłą uderzyłem go w głowę ten upadł. Chciałem powstrzymać brata, ale było za późno dobił niskiego wbijając mu nóż w ucho. Szybki martwiak również wykonał swoje zadanie i zabił chudego od którego wyciągnąłem pistolet. Mój towarzysz zabrał pistolet od mięśniaka i również wstał. Został sam młody, siedział przestraszony na ziemi i patrzył się na Nas. Mikun chwycił broń i wycelował w ostatniego żywego napastnika, chciał pociągnąć za spust, tym razem udało mi się go powstrzymać.
Stanęliśmy wszyscy w linii, każdy martwiak który się zbliżał padał trupem, nasi nowi sojusznicy, nie używali pistoletów, zapewne oszczędzali naboje. Ponadto nie potrzebowali ich widać że są zaprawieni w boju, byli by porządnym wzmocnieniem naszych szeregów, no ale nie mogę na to pozwolić ten niski stanowi zbyt duże zagrożenie.
Musiałem wymyślić jakiś plan, w razie gdyby jednak po uporaniu się ze sztywnymi nasi napastnicy dalej zamierzali Nas wykończyć. Szwendaczy było coraz mniej, już miałem czarne myśli, gdy do pokoju wbiegł ostatni cały we krwi trup, bynajmniej tak nam się wydawało. Szybki martwiak zdążył dobiec do chudego i go przewrócić, widząc go z bliska wiedzieliśmy z Mikunem co mamy robić. Nim niski i młody zareagowali, zostali powaleni przez naszą dwójkę. Uderzyłem młodego paręnaście razy w twarz, po czym wstałem i pomogłem Mikunowi, który mierzył się z lepiej zbudowanym od siebie przeciwnikiem. Z dużą siłą uderzyłem go w głowę ten upadł. Chciałem powstrzymać brata, ale było za późno dobił niskiego wbijając mu nóż w ucho. Szybki martwiak również wykonał swoje zadanie i zabił chudego od którego wyciągnąłem pistolet. Mój towarzysz zabrał pistolet od mięśniaka i również wstał. Został sam młody, siedział przestraszony na ziemi i patrzył się na Nas. Mikun chwycił broń i wycelował w ostatniego żywego napastnika, chciał pociągnąć za spust, tym razem udało mi się go powstrzymać.
- Opuść broń – powiedziałem sam
wycelowując w przyjaciela.
- Oszalałeś, ponownie chcesz zacząć
kłótnie, dodatkowo celując do mnie? - zapytał.
- Pokazaliśmy mu do czego jesteśmy
zdolni, nie będziemy mieli z nim więcej problemów tak myślę,
ponadto tak jak sam to ująłeś. Jestem ostatnim sprawiedliwym.
Opuść broń albo nie zawaham się strzelić.
- Chwile tak staliśmy, Mikun chyba
zdecydował, że nie ma sensu się kłócić i zrobił to o co go
prosiłem.
- Zbierajmy się – powiedziałem i
spojrzałem na moich przyjaciół – swoją drogą Graja nie wiem
jak na to wpadłeś i jak Ci się to wszystko udało, wiem tylko że
gdyby nie ty mogło by Nas tu nie być, dodatkowo jak dałeś rade biec?
- Dzięki Arek, w końcu mogłem się do
czegoś przydać, opowiem wam wszystko po drodze – odpowiedział
- No całe szczęście że to byłeś ty
bo przez chwilę przestraszyłem się i myślałem że zombie
nauczyły się biegać – dodał Mikun.
Wyszliśmy na zewnątrz, wtedy dopiero
poznałem miejsce w którym byliśmy. Pizzeria blisko stacji
benzynowej, gdy byłem w środku w ogóle nie skojarzyłem tego
miejsca.
- Poczekajcie – zerknąłem na
towarzyszy i wróciłem do środka, stanąłem nad młodym – dam Ci
ostatnią szansę, wypierdalaj stąd i żebym Ciebie nigdy więcej
nie widział, jeśli jeszcze raz wejdziesz mi w drogę nie będę
taki miły i Cię zabije, rozumiesz?
- Rozumiem – wstał i spojrzał na
mnie – Twój kolega jednak miał rację.
- Odnośnie czego?
- Tego że jesteś ostatnim
sprawiedliwym.
Odwróciłem się i opuściłem
pomieszczenie, dołączając do reszty. Czas wracać do domu.
"Padłem nie przytomny na ziemię" - skoro nieprzytomny to tego już raczej nie pamiętał. I nieprzytomny piszemy razem, bo to przymiotnik.
OdpowiedzUsuńJakbym ja usłyszała, że ktoś chce mnie zabić kiedy się obudzę, to na pewno bym udawała, że dalej śpię, zamiast rozglądać się na boki :-P
Tatuaże przy oczach to oznaka więźnia? Czyli to były jakieś szczególne tatuaże? W google znalazłam tylko o pięciu kropkach lub pajęczyny jako oznaki odsiadki, ale nie na twarzy. Napisz coś więcej, jaki kształt miały te tatuaże? Przy oczach to może łzy ale to raczej oznaka przynależności do gangu niż więzienie.
Zgodzili się współpracować, a oni ich zabili. Skojarzyło mi się z tym, co zrobili Rick i Morgan w TWD. I czego potem żałowali, bo to jednak było nie w porządku. Jak się zawiązuje sojusz, nawet tymczasowy to powinno się go dotrzymać. Po zabiciu zombie to byłoby co innego. Mikun to menda:-P
Trzy razy przeczytałam ten fragment w którym napadają ich zombie i nie ogarniam. Graja poprowadził armię zombie na wrogów? Jak?! Czyżby był Szeptaczem?^^ Atakują ich trupy i nagle jest po wszystkim, a Graja już stoi zadowolony z siebie. Może pominąłeś jakiś fragment podczas kopiowania?
Napisz proszę czy w ogóle czytasz te komentarze i czy nadal mam je pisać? Czy moje uwagi są pomocne? Czekam na odpowiedź tutaj lub u mnie na goraca-krew.blogspot.com. Pozdrawiam:-)
Oczywiście że czytam te komentarze i są bardzo pomocne :) napewno wrócę do tych rozdziałów i poprawię niektóre rzeczy. Obecnie pracuje nad tomem drugim, ale ten tom pójdzie do poprawki :) co do Grani to tak poprowadził armię zombie na wrogów i jest to bardziej wyjaśnione w następnym tomie. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń